Posłuchaj słów Moich
Z Pustki zrodzonych
Zrodzonych
A nie stworzonych
Głuchą Ciszą utkanych
Wichrem wytrawionych
Wypełnionych tęsknoty smakiem
Bólem karmionych i głodnych
A głód we wściekłe wycie
Chaosu przemieniony
Sforą wilków gnany
Skąpany we krwi słodkiej
Płochej łani
W blasku trupiego księżyca
Bez światła
Odbity
Bez lustra
Bez oblicza
Bo oblicze Moje
Nie dla ludzkich oczu
Niestrawne
Toksyczne i radioaktywne
W szarej zielonej mgle schowane
Nie szukaj Go
Ono samo Cię znajdzie
Jeśliś gotów
Bowiem tylko Prawdziwy Wojownik
Dostąpi zaszczytu
Picia ze Źródeł Moich
Inny nie rozpozna trucizny
Ona testem się stanie
I Prawdy kryształem.
 
Cierpki smak nocnego cienia
Jak pocałunek Śmierci
W darze na powitanie dostaniesz
Osłodą ci będzie
Ukojeniem
Schronem
Przejrzyj się
W ostrza zwierciadle
Niech z otwartej rzeki
Ciepły strumień
Do Źródła popłynie
Na kres cierpienia
W agonii twego świata
Znacząc jego koniec.
 
Posłuchaj szumu wód pierwotnych
Słonych jak łzy Matki
Nigdy nie wypłakane
Zaschnięte
Zabite
Sznurem pereł związane
Na piesi rozdartej
Z muszli w bólu zrodzone
W blasku Pełni podane
A ukryte w nowiu Księżyca.
 
Czy zbrodnia istnienia
Kiedykolwiek kary doczeka
Czy sąd boży boga osądzi
Czy na karuzeli wcieleń
Świat torsjami się wreszcie udławi
Kłamstwem zalany
Fałszem przesłodzony
Kiedy w końcu lalkarz rzemieślnik
Hańbą okryty skona
Na Drzewie Życia na linie
Przez konar zwieszonej
W promieniach zachodu słońca
Zawiśnie skazany
I pól obrotu wykona.
 
Twoja krew moją strawą
W siłę wzrastam śmiercią sycony
Słowa Smoka głoszę
Gdy czerwony kielich
Po brzegi napełniony.
Tam na Północy Istnienia
W lodzie zaklęte me imię
Niewypowiedziane
Nieme
Do skały przykute łańcuchem
Nie szukaj tego
Czego znaleźć nie chcesz
Bowiem raz prawdy poznane
Twoim katem się staną
Prześladowcą
Tyranem.
 
A twoja krew mą będzie strawą
Bo w siłę rosnę śmiercią karmiony
Słuchaj Słów Smoka
Które głoszę
Nad pełnym kielichem czerwonym.
 
ORATIO DRACONIS, © Albruna